30 lat z Kronospanem
Rozmowa z Heinzem Düttingiem od 30 lat zawodowo związanym z zakładami Kronospan.
Od wielu lat jest Pan czynny zawodowo. Proszę opowiedzieć o swojej karierze.
Urodziłem się w 1920 roku. Od 14. do 18. roku życia pobierałem nauki w zawodzie ślusarza konstrukcji stalowych i spawacza elektrycznego. Potem od 1940 do 1943 r. pracowałem przy budowie okrętów w stoczni w Bremie, a od 1945 do 1953 jako ślusarz w fabryce mebli. W 1948 r. w Leopoldstal wybrano mnie na przewodniczącego rady zakładowej. Od 1949 byłem członkiem zarządu Związku Zawodowego Drzewiarzy w Detmold, a od 1951 r. jego przewodniczącym. Jako socjaldemokrata udzielałem się także politycznie - od 1984 r. jako członek rady miejskiej, burmistrz Steinheim i przewodniczący frakcji w okręgu Höxter. W 1978 r. zostałem wybrany przez załogę zakładów meblowych Welle w Paderborn na przedstawiciela związku zawodowego i powołany do rady nadzorczej, w której pełniłem funkcję wiceprzewodniczącego. Do tego należy dodać wieloletnią współpracę z Kronospanem. Tak więc myślę, że moja kariera zawodowa jest bardzo interesująca i dość zróżnicowana.
Czy pamięta Pan początki współpracy z założycielem Kronospan?
Kryzys lat 80. odcisnął swoje piętno na niemieckim przemyśle płyt wiórowych i przemyśle meblowym. Szczególnie na tym pierwszym, gdzie wykorzystywano drogie w eksploatacji ciągi produkcyjne. Producentom zależało na ciągłości pracy, również w soboty i niedziele. Niemieckie związki zawodowe zamierzały uregulować taryfowo tylko 15 zmian tygodniowo, ponieważ wychodziły z przeświadczenia, że takie rozwiązanie pozwoli utrzymać stałą liczbę miejsc pracy.
Cóż, 30 lat później okazało się, że z tych 65 zakładów produkujących w latach 70. płyty wiórowe, dziś jedynie 10 nadal działa na swoich ciągach produkcyjnych. O wzbudzającym niegdyś kontrowersje skróceniu czasu pracy, teraz już nikt nie pamięta. Z moich obserwacji wynika, że zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie niczego takiego nie wprowadzono i praca odbywa się w sposób ciągły.
Pamiętam, że w 1964 r. w Sandebeck firma Heidapal rozpoczęła produkcję płyt wiórowych. Potem w 1981 roku z wieloma fabrykami mebli i dwoma zakładami produkcji popadła w kłopoty finansowe. Zmuszona była ogłosić swoje bankructwo. Pracę straciło wówczas ponad 1000 pracowników, a informacje na ten temat trafiły na czołówki gazet. Wkrótce podobny los spotkał zakłady wytwarzające płyty w Rüthen (Sauerland) i Salzhemmendorf (Dolna Saksonia). Pracownicy, głównie mieszkańcy tamtych regionów, stali przed wizją utraty miejsc pracy. W tych zakładach wyczekiwano przedsiębiorców, którzy mogliby przejąć i kontynuować produkcję. Po ogłoszeniu upadłości firmy w Sandebeck, jako pełnomocnik związku zawodowego, wspólnie z Güntherem Dwelckiem - przewodniczącym rady nadzorczej - podjęliśmy decyzję o kontynuowaniu produkcji. Doszliśmy do wniosku, że wymierające przedsiębiorstwo nie przyciągnie żadnego inwestora. Nasze stanowisko podzielała załoga. Od syndyka masy upadłościowej dostaliśmy po 80 marek, jako wynagrodzenie dla każdego pracownika. Problem polegał na tym, że załoga musiała przez 3 miesiące pracować bez zapłaty. Jedynym zabezpieczeniem finansowym jakie mieliśmy, były pieniądze za ostatnie 3 miesiące wypłacone pracownikom upadłej firmy przez urząd pracy.
Często przyjeżdżali do Sandebeck producenci płyt, by oglądać zakład. Jednak robili to bez wyraźnej chęci przejęcia produkcji. Wraz z Güntherem Dwelckiem - wtedy rzecznikiem załogi - czekaliśmy wiele miesięcy, świadomi odpowiedzialności za los ponad 300 pracowników.
Nasza przepowiednia, że znajdziemy odpowiedniego inwestora, sprawdziła się w październiku 1981 roku. Wtedy pojawił się 27-letni przedsiębiorca z Salzburga - p. Peter Kaindl. Zadeklarował on poprowadzenie produkcji. Okazał się wybawcą dla finansowo podupadłego zakładu w Sandebeck. 13 stycznia 1982 r. pan konsul Matthias Kaindl wraz z synem Peterem podpisali u syndyka Schulze w Bremie umowę zakupu, dokładnie 28 lat temu. Od tamtego czasu zakład w Sandebeck został gruntownie zmodernizowany. Jego powierzchnia powiększyła się, a dzięki odnowionym instalacjom produkcyjnym stał się jednym z wiodących w Europie. Przed kilkoma miesiącami naczelnik powiatu Höxter - Pan Hubertus Backhaus - podczas podsumowania swojej kadencji, podkreślił, jak bardzo okręg ten jest dumny z faktu, że to właśnie tu zlokalizowana jest Grupa Kronospan.
Czyli już prawie 30 lat jest Pan związany z Kronospan?
Tak, w przyszłym roku minie 30 lat odkąd jestem blisko z tą Grupą, panem Peterem Kaindlem i jego rodziną.
Co do początków Kronospan w Polsce. Proszę powiedzieć parę słów, nie wszyscy pamiętają jak to było.
Lata 1989-1990 tutaj w Szczecinku odpowiadały okresowi 1981-1982 w Sandebeck. 12 maja 2003 r. rozmawiałem z ówczesnym dyrektorem generalnym Kronospan - Panem Romanem Jańczakiem. Dowiedziałem się wtedy, że po ukończeniu studiów ekonomicznych w 1961 roku, został on kierownikiem administracyjnym odpowiedzialnym za sprzedaż i finanse Zakładu Płyt Wiórowych w Szczecinku.
Od 1967 roku za produkcję odpowiadał dyrektor Pan Tadeusz Czaja. Zakład Płyt Wiórowych otrzymywał swoje zamówienia od działu handlu zagranicznego w Warszawie. 30% płyt eksportowano do Skandynawii, Grecji i NRD. W 1968 roku, w ramach wytwarzania płyt w Szczecinku, rozpoczęto laminowanie i produkcję oklein krawędzi meblowych oraz folii wykończeniowych. Zakład zatrudniał 550 pracowników, łącznie z działem socjalnym (gabinet lekarski i dentystyczny). W tym państwowym przedsiębiorstwie trwała nieustanna walka o dewizy. Problemy pojawiały się wówczas, gdy części zamienne musiały być sprowadzane z zagranicy. W Szczecinku brakowało pieniędzy na rozwój, nawet na podstawowe badania. Obszar możliwości pozyskania środków finansowych był coraz węższy.
Od roku 1985 dyrektorzy Czaja i Jańczak byli pewni, że bez zachodniego inwestora Zakład w Szczecinku nie przetrwa tej trudnej pod względem gospodarczym i finansowym próby. Prasa do produkcji płyt wiórowych pracująca nieustannie od roku 1961 wymagała remontu, a brakowało na to środków pieniężnych. We wrześniu 1987 doszło do pierwszego spotkania szefów firmy z konsulem Panem Matthiasem Kaindlem i jego synem Peterem. Wkrótce Panowie - Jańczak i Czaja otrzymali zaproszenie do Lungötz w Austrii. Było to 11 grudnia 1987 r.
Podczas rozmowy pan Roman Jańczak przyznał, że Zakładem Płyt Wiórowych w Szczecinku interesowali się także inni przedsiębiorcy. Jednak choć mieli oni możliwości finansowe, nie posiadali własnego ‘know-how'. Potem szczecineccy dyrektorzy obejrzeli wiele zakładów Kronospanu i doszli do wniosku, że ta Grupa jest odpowiednim partnerem dla polskiej fabryki.
Związek z Kronospanem, a w szczególności z p. Peterem Kaindlem umacniał się. Wraz z kolejnymi rozmowami rozpoczęły się poważne rozmowy z warszawskimi instytucjami rządowymi. W polskiej branży produkcji płyt wiórowych doszło do pierwszego większościowego udziału obcokrajowca w państwowym zakładzie. Po intensywnych negocjacjach 1 września 1989 roku Zakład Płyt Wiórowych został włączony do Kronospan pod nazwą Polspan. W dniu 6 października 1990 roku zakupiono pozostałe 40% udziałów szczecineckiego Zakładu.
Także tutaj młody przedsiębiorca p. Peter Kaindl, dzięki osobistemu zaangażowaniu i pomocy finansowej, przywrócił efektywność firmie.
W latach 1990 - 1999 powołano mnie na członka rady nadzorczej Polspanu, a 10 lutego 1990 roku zostałem zastępcą przewodniczącego, którym był
prof. Urbanik - kierownik Poznańskiego Instytutu Technologii Drewna. Polspan, jako struktura prawna, miał za zadanie umożliwić przejście Zakładu Płyt Wiórowych do Grupy Kronospan.
W Szczecinku, podobnie jak w Sandebeck, została przeprowadzona kompletna techniczna modernizacja. Powiększono obszar zakładu i hal zakładowych, powstały też nowe ciągi produkcyjne. Przypominam sobie, jak Panowie Roman Jańczak z Tadeuszem Czają często wtedy przywoływali słowa M. Gorbaczowa: „ Kto za późno reaguje, tego życie samo karze".
Co różni Grupę Kronospan od innych przedsiębiorstw tego typu?
Styl prowadzenia Kronospanu jest ukierunkowany na współpracę z zachowaniem postępowej kultury przedsiębiorstwa. Pan Peter Kaindl potrafi dobrze współpracować z ludźmi, wychodzi im naprzeciw i rozumie specyfikę każdego regionu. Przede wszystkim jest to przedsiębiorstwo rodzinne, w którym dobrą współpracę pielęgnuje się przez długie lata. To jest lepsze rozwiązanie, niż w przypadku spółek akcyjnych, gdzie menadżerowie często się zmieniają. Zauważyłem, że stosunek właścicieli Kronospanu do załogi, klientów i kadry kierowniczej jest zawsze pozytywny i bardzo otwarty. Zarządy w przypadku każdej z jednostek Kronospanu, a tym samym prowadzący zakłady, mają dużą swobodę w podejmowaniu decyzji. O podobnej przedsiębiorczej wolności kierownicy w innych firmach mogą tylko pomarzyć.
Nie ma żadnej administracji centralnej. Praktykuje się krótkie procesy akceptacyjne, które również łączą się z samodzielnością finansową. Wielu pracowników wypracowało sobie pozycje kierownicze w Grupie Kronospan i zajmuje tam dziś czołowe stanowiska. Szczególnie ważne jest stworzenie poczucia znaczenia wartości surowców, produktów i usług podstawowych w cenie wyrobu końcowego.
Jakie są najważniejsze zakłady Kronospan w Polsce?
Od prawie trzech lat do Grupy Kronospan należy Toruńskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Drzewnego S.A. z 10 tartakami i zakładem ślusarskim. Huta Szczecin, z dużym obszarem portowym i dwoma zbiornikami metanolu o pojemności ponad 14 000 m³ każdy, zaopatruje 8 fabryk kleju Kronospanuw metanol i inne ważne surowce bazowe, kupowane w dużych ilościach. Od roku 1994 cały papier dla Grupy Kronospan produkowany jest w Malta Decor w Poznaniu i Rudawie. Istotna przy uszlachetnianiu wyrobów Grupy Kronospan jest własna produkcja lakierów oraz laminatu w Pustkowie. Szczególnie duże wrażenie zrobiła na mnie firma spedycyjna Kronospanu - Silva. 125 tirów dba o zaopatrzenie w drewno. Dzięki temu produkty Kronospanu dostarczane są zarówno do Dobroszyc k/Wrocławia, jak też Ponterosso (Włochy). Nie zapomnijmy o dwóch warsztatach w Mielcu i Szczecinku, w których wyspecjalizowani fachowcy przeprowadzają naprawy tirów, ładowarek i wózków widłowych dla różnych zakładów.
Czy to prawda, że ma Pan wiele sentymentu do Polski i Szczecinka?
Tak, oczywiście. Podczas minionych 20 lat Grupa Kronospan rozbudowała się i poszerzyła właśnie w Polsce, także w Szczecinku. Pragnę wyrazić swoje uznanie wobec tak potężnego wysiłku i jednoczesnego umocnienia wiodącej pozycji na rynku. Jedyne, co mnie martwi, to te dwie drogi dojazdowe do zakładu w waszym mieście. Od wielu lat mocno zniszczone i chyba zapomniane przez lokalne władze. Z drugiej strony zawsze cieszę się z pobytu w Szczecinku. To pomorskie miasto otoczone jest przepięknymi jeziorami i lasami. Poza tym obserwuję, że po zmianach politycznych Szczecinek dobrze się rozwinął. Jest przyjaznym miastem, położonym dogodnie pod względem komunikacyjnym. Tutaj krzyżują się ważne drogi i trasy kolejowe, do tego zadbane parki i miejsca wypoczynku nad jeziorem, interesujący deptak - wszystko przemyślane. Lubię to miasto. A ponad to zawsze kochałem polską duszę, uprzejmość i ogromną gotowość do pomocy w kręgu kolegów i znajomych.
Myśli Pan, że Polska jest krajem dobrym dla inwestycji ?
Polski przemysł meblowy i przemysł płyt wiórowych wraz ze swoimi produktami plasują się w europejskiej czołówce. Mogą się poszczycić dobrze wykształconą kadrą i stanowią znaczący sektor w polskim przemyśle. Kronospan szybko to rozpoznał i postawił w Mielcu i Strzelcach Opolskich dwa kolejne zakłady produkcyjne, by być bliżej klientów.
Inna sytuacja jest w Niemczech. Niemiecki przemysł meblowy był w latach 70. i 80. perłą wśród branż. W ciągu ostatnich 20 lat Zagłębie meblowe Ostwestfalen - Lippe zupełnie się załamało. Jeszcze w 1985 r. w okręgu Lippe było 105 fabryk mebli, a każda z nich zatrudniała ponad 20 pracowników. Obecnie zostało z nich już tylko 15 producentów, a wielu ludzi straciło pracę. Podobny los spotkał także takie znane przedsiębiorstwa jak Schieder-Möbel, Omnia czy Grupa Hornitex. Niestety, w ekonomii przedsiębiorstw mamy do czynienia z ciągle zmiennym rozwojem.
Jak do tej pory Kronospan radził sobie na rynku?
Od początku lat 90. Kronospan jest światowym liderem branży przetwórstwa drzewnego. Z początkiem lat 50. zaczęła się przemysłowa produkcja płyt wiórowych, a ta dotycząca mebli, znacznie się przekształciła. Stała się bardziej racjonalna. Co 10 lat zmieniał się prowadzący na rynku.
Mogę podać krótki przegląd:
1950/1960 Novopan, Dolna Saksonia produkował w 3 zakładach
1960/1970 Kuebel 3 zakłady, Worms
1970/80 HD Krages, Leibstadt
1980/1990 Hornitex, O. Künnemeyer, Nadrenia - Północna - Westfalia
1990/2000 Kronospan
Od 2000 Kronospan
Jako człowiek, który doskonale zna wymienione wyżej firmy, z uznaniem przyglądam się pełnemu sukcesów, przedsiębiorczemu działaniu rodziny Kaindl.
Na bazie powstałego w 1897 r. tartaku i produkcji sklejki w Lungötz w Austrii, konsul Matthias Kaindl i jego brat Ernst Kaindl rozpoczęli w 1960 roku produkcję płyt wiórowych w Salzburgu. W 1970 r. Pan Matthias Kaindl otworzył kolejny zakład w Chirku w Anglii, a jego brat Ernst w Menznau w Szwajcarii. W 1982 r. doszedł do tego Sandebeck, w 1989 Szczecinek, a potem liczne kolejne zakłady na całym świecie.
Dzięki tym kilkudziesięciu nowym zakładom Pan Peter Kaindl zdobywał pozycję firmy wiodącej na rynkach światowych, a przy tym stworzył również setki pewnych, ciekawych miejsc pracy w gospodarczo słabych regionach Europy Wschodniej. Świetne wyczucie rynku i dobra ręka do interesów pozwoliła mu postawić nowe zakłady w pobliżu klientów. Działo się to w czasie, gdy grupy konkurencji Sonae i Pfleiderer zatrzymywały produkcję na licznych ciągach i zamykały swoje zakłady. Kronospan, mimo napiętej sytuacji gospodarczej, w ciągu ostatnich 2 lat uruchomił kolejne ciągi produkcyjne i postawił nowe zakłady w Novovołyńsku (na Ukrainie), Brasov (Rumunia) i Lapovo (Serbia).
Czy cieszy się Pan z dalszego rozwoju Kronospanu?
O tak! Najdroższemu Bogu wdzięczny jestem, że przez prawie 30 lat mogłem w tym uczestniczyć . W rozwoju pełnym sukcesów. Wiem również, że kolejne lokalizacje są dla szefa Grupy Kronospan - Pana Petera Kaindl - szczególnie ważne i nieodzowne. Grupa Kronospan po ponad 110-letniej działalności i przetwórstwie surowca drzewnego nadal utrzymuje stabilny kurs. Oby na dalszej drodze towarzyszyło jej stare górnicze powiedzenie „Glück auf!".
Z najlepszymi pozdrowieniami dla moich licznych polskich przyjaciół i znajomych