Rośnie sprzedaż polskich mebli
Polscy producenci mebli sprzedadzą w tym roku nawet o 6 proc. więcej, głównie za sprawą powracającej koniunktury w Niemczech. Wartość eksportu polskich mebli w pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku wyniosła ok. 20 mld zł. Za granicę trafia nawet 90 proc. produkcji. Na razie trudno liczyć na wzrost sprzedaży mebli w Polsce.
– Myślę, że producenci mebli mogą się spodziewać wzrostu sprzedaży na poziomie minimum 3-5 proc., może 6 proc. – mówi Wojciech Gątkiewicz, prezes zarządu Grupy Pfleiderer Grajewo SA. – Wyraźnie widać ożywienie na rynku niemieckim i jeśli trend się utrzyma, to aktywność naszych firm meblarskich, a zatem i nasza, będzie wyższa niż w roku ubiegłym. Sygnały, które mamy w tej chwili z rynku, pokazują, że takie możliwości istnieją.
Z kolei polski rynek jest trudny i tu – zdaniem prezesa Grajewa – nie ma co liczyć na gwałtowne wzrosty sprzedaży.
– To jest pochodna konsumpcji ogólnej, gotowości konsumenta w Polsce do wymiany samochodu, wymiany mebli, zainwestowania w nowe mieszkanie. Polskie społeczeństwo w dalszym ciągu inwestuje o wiele bardziej ostrożnie niż w krajach wysoko rozwiniętych, co czasami przynosi też korzyści, bo łatwiej było nam przejść przez kryzys – wyjaśnia Gątkiewicz w rozmowie z agencją Newseria Biznes.
Grupa Pfleiderer Grajewo koncentruje się w tym roku na rozwoju posiadanych fabryk i nie planuje nowych inwestycji. Prezes wyjaśnia, że chce poprawić sprawność operacyjną i jakość oferty. Rok temu, pod koniec stycznia 2013 roku, firma wycofała się z inwestycji w Rosji i w najbliższych latach nie planuje żadnych akwizycji.
– Jeśli chodzi o jakiekolwiek przedsięwzięcie związane z budową nowych linii i ewentualnymi aktywizacjami, to wydaje mi się, że na przestrzeni najbliższych 2-3 lat to nie nastąpi. Chcielibyśmy przede wszystkim wykorzystać efekt wyjścia z rynku rosyjskiego na potrzeby rynku krajowego, mocy produkcyjnej, które mamy zainstalowane w Polsce. Ale oczywiście jedyne, co jest stałe, to zmiany i nie traktujemy strategii jak zapisu niezmiennego. Obserwujemy rynek; analizujemy rodzące się możliwości – mówi Gątkiewicz.