Lakiery kompatybilne ze Zdzisiem

 
Powiem krótko! Mam przyjaciela... powiem więcej... dobrego przyjaciela. A jak to z dobrymi przyjaciółmi bywa, same problemy i troski. O kim piszę? To oczywiste! O panu Zdzisiu. Pan Zdziś jest specyficznym typem człowieka znanym pod innymi szerokościami geograficznymi jako pan Wania..., Miecio..., Stanley... To typ człowieka, który po prostu wie lepiej.
 
A moim nieszczęściem jest to, iż ten mój serdeczny, dobry przyjaciel bardzo często występuje w roli...lakiernika. Profil psychologiczny Zdzisia jest niezwykle złożony i przypomina swoistą układankę klocków lego, powstałą w wyniku nabytej wiedzy, doświadczeń mniej lub bardziej udanych oraz, co gorsza, powstałą w wyniku sprecyzowanej systematyki, którą można określić jednym stwierdzeniem „widzi mi się!”
 
Pan Zdzisio, jak się można domyśleć, nie czyta kart charakterystyki wyrobów lakierniczych, bo po prostu nie uważa tego za istotne. Pan Zdzisio kubek „Forda” może użyć co najwyżej do parzenia herbatki, a naniesienie rzędu 100 gram na metr kwadratowy kwituje krótko „...bo (piiiip) u nas leje się troszkę więcej”, gdzie słowo (piiip) z oczywistych względów nie może się w tym miejscu pojawić… a stwierdzenie „u nas”, sądząc po tak zwanym naniesieniu, odnosi się z pewnością do akcji Zieleni Miejskiej w czasie stuletniej suszy. I pojawia się swoisty front walki, gdzie po jednej stronie strategiczne miejsce zajmują koncerny chemiczne, laboratoria wyposażone w wydajne komputery i nie mniej wydajne mózgi, setki analiz i lata pracy zwieńczone wypuszczeniem na rynek kolejnego hitu lakierniczego. Po drugiej stronie frontu w okopach swojej stanowczości i z drewnianym kijkiem w dłoni Pan Zdzisio (dodajmy – dla ścisłość – „który wie lepiej”).
 
Wie lepiej, jakiego i ile katalizatora dolać, by spowodować swoistą panikę w dziale przygotowania produkcji. Wie lepiej, jakim rozcieńczalnikiem to wszytko doprawić oraz, o zgrozo, wie lepiej co uczynić, by szef laboratorium nowych produktów często do kardiologa chadzał.
 
Pojawia się zatem pytanie: dlaczego obdarowałem tego sympatycznego człowieka mianem przyjaciela? To proste. Bo to ON maluje naszymi lakierami. A naszym zadaniem jest dostarczyć mu taki produkt, który w konfrontacji z jego niewyczerpaną pomysłowością nie polegnie. Nie jest sztuką stworzenie i wdrożenie wyrobu aplikowanego w laboratorium: ściśle według zasad, proporcji, ze stoperem w ręku, termometrem na ścianie i wagą precyzyjną.
 
Musimy stworzyć taki produkt, by mieszanina przygotowana i aplikowana przez pana Zdzisława nie przypominała efektów specjalnych. Pisząc to mam na myśli nie tylko powszechnie stosowane wyroby poliuretanowe, lecz również wykorzystujące najnowocześniejsze trendy chemii przemysłowej produkty UV oraz systemy wodorozcieńczalne ECOFILM. I ci wszyscy, którzy zetknęli się z wyrobami firmy IRIS zapewne to potwierdzą: nasze wyroby są tak skomponowane, by były nazwijmy to „kompatybilne” z panem Zdzisiem.
 
Pozostałych – zarówno zakłady produkcyjne jak i firmy handlowe – zapraszam do współpracy, oferując produkty najwyższej jakości podparte doskonałym serwisem technicznym.
 

Wojciech Czerniawski, wiceprezes zarządu Iris Polonia

 

Tagi